Witold Broda
ur. 1966
skrzypek, lider Kapeli Brodów, subiektywny badacz tradycji. Gra od 1992 roku. Jeden z założycieli Teatru Węgajty i formacji Bractwa Ubogich. Lider Kapeli Brodów.
Na repertuar kapeli składają się utwory świeckie i religijne z obszaru Pierwszej Rzeczypospolitej pochodzące ze zbiorów Oskara Kolberga, Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Katedry Etnomuzykologii Sakralnej KUL i własnych Witka Brody. W swoich wykonaniach kapela zachowuje oryginalne maniery wykonawcze oraz – w przypadku muzyki religijnej – właściwy jej tematyce kontekst. Używają oryginalnych lub zrekonstruowanych instrumentów: liry korbowej, cymbałów, basetli i skrzypiec.
Pierwsza płyta Kapeli Brodów (wraz z Anną Brodą) – “Pieśni i melodie na rozmaite święta” otrzymała nagrodę PR Dwójka Folkowy Fonogram Roku 2001. W 2004 Witold Broda współpracował z Januszem Prusinowskim, kapela funkcjonowała pod nazwą DLA RÓŻY. W kwietniu 2004 r. zespół zdobył II Nagrodę na VII Festiwalu Muzyki Folkowej Polskiego Radia “Nowa Tradycja”. W 2008 roku ukazały się dwie nowe płyty Kapeli: “Pieśni Maryjne” i “Tańce polskie”. W 2015 roku wydana została płyta “Muzikaim”.
Współautor muzyki do spektakli teatralnych “Shweik now” Bohel Theatre Amsterdam 1997 i “Drie zusters” De Trust Theatre (1998) oraz muzyki do filmu D. Gajewskiego “Anatol lubi podróże” 1999.
Bierze udział w wielu projektach muzycznych, w tym ostatnio w polsko-szwedzkim projekcie muzycznym „ Polska – Ścieżki Tańca”, którego celem jest pokazanie bliskiego pokrewieństwa naszych tradycji muzycznych. Jeździ z kolędą do Polonii w Naddniestrzu.
Stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2011 roku – prowadził na Rzeszowszczyźnie badania terenowe, cyfrowe kopie dokumentacji tych badań znajdują się w Instytucie Sztuki PAN i Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji Muzyka Odnaleziona.
Prowadził badania nad pieśniami pogrzebowymi Ziemi Zawkrzańskiej, rezultatem badań był film „Puste noce” zrealizowany przez Mazowiecki Instytut Kultury w 2014 roku.
Kapela Brodów występowała w Maroko, Irlandii, Walii, Niemczech, Litwie, Rosji, Holandii, Danii i Estonii, Mołdawii.
Skład kapeli:
Witek Broda – skrzypce, lira korbowa, śpiew
Anatol Broda – basy kaliskie
Marta Maślanka – cymbały, bęben
Jacek Mielcarek – klarnet, saksofon sopranowy, tarogato
Kuba Mielcarek – kontrabas
Iwona Sojka – skrzypce
Maciej Kaziński – basetla, dudy, suka biłgorajska, fidel płocka, gemshorn
Współpracują:
Piotr Zgorzelski – bębny, basy, prowadzenie tańców
Piotr Piszczatowski – akordeon, bęben, prowadzenie tańców
Muzyka. O tym, że (i jak) końca nie ma Witek Broda o muzyce na stronie Akademii Kolberga
O muzyce żydowskiej z Witkiem Brodą (WB) rozmawia Andrzej Bieńkowski (AB) – fragment tekstu do płyty MUZIKAIM
AB: Witku, powiedz mi, kiedy zacząłeś interesować się muzyką żydowską.
WB: To koniec lat 80. i moja współpraca z Teatrem Węgajty. Kiedy do niego dołączyłem, robili „Opowieści chasydów” według Bubera, więc naturalnie, że używali nigunów i innych chasydzkich pieśni. Z tego wykluły się później „Historie Vincenza”, w których uczestniczyłem jako aktor i muzyk. No i jak to u Vincenza… pogranicze wszystkich kultur – ukraińskiej, żydowskiej i polskiej – zaklęte w Huculszczyźnie. Pojechaliśmy tam z teatrem za muzyką huculską. Mieszkaliśmy w starej chacie u dida – zamawiacza chorób. On był Hucułem, jego żona Białorusinką. Któregoś wieczoru Wacek i Mutka Sobaszkowie zagrali utwór żydowski z terenów Białorusi. Nagle ta kobieta wstała, zrzuciła chustkę, rozpuściła srebrne włosy i zaczęła tańczyć – tak, jak się tańczy czastuszki. Usłyszała nutę swojej piosenki. Okazało się, że druga część tego żydowskiego tańca zawierała tradycyjny białoruski motyw. Usłyszała tych kilka tonów, skalę i od razu zareagowała.
AB: Czyli to był pierwszy sygnał, że jest coś takiego dziwnego w tradycji wiejskiej, jak muzyka żydowska?
WB: To był raczej sygnał, że muzyka żydowska jest tak pojemna, że potrafi zaanektować muzykę wszystkich nacji, wśród których Żydzi zagościli, i przerobić na swoją nutę.
W Polsce wybuchła moda na muzykę żydowską, powstał Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie – to był 1990 rok. Do Węgajt przyjeżdżało mnóstwo artystów, którzy grali muzykę żydowską. Wtedy zanurzyłem się w jej oblicze klezmerskie.
AB: Powiedz mi, co to znaczy granie klezmerskie.
WB: Muzyka klezmerska w dzisiejszym obiegowym rozumieniu to połączenie muzyki Żydów z Europy Wschodniej z amerykańskim dixielandem. Ten miks stworzył najbardziej dla nas czytelną formę muzyki żydowskiej. Poznałem ją przez konkretnych ludzi, muzyków – polskich, zachodnioeuropejskich i żydowskich.
AB: Żydzi grali oberki i mazurki. To mogę powiedzieć na podstawie moich badań z Polski centralnej.
WB: Oczywiście, że grali. Przejmowali tę muzykę. Przejmowali na pewno polskie motywy. Żydzi byli dobrymi muzykantami. Granie to był jeden z charakterystycznych żydowskich fachów. Byli wynajmowani przez szlachtę i mieszczan. Jeśli chłop, to tylko bogaty mógł zaprosić na wesele żydowską kapelę, co z kolei mogło być źle widziane ze względów religijnych. Natomiast szlachta – owszem, bo szlachcic z Żydem bywali w komitywie – karczma, interesy. Karczma była miejscem, gdzie się spotykały wszystkie kultury. To był tygiel – tam można było Żydom, Polakom, Cyganom spotkać się i grać. Jeśli chodzi o zapraszanie, to szlachta w tym celowała, bo ceniła muzyków żydowskich. To byli klezmerzy w dosłownym sensie tego słowa – muzykanci, którzy grywają na imprezach różnego typu. Wynajmowano ich na wesela szlacheckie, kuligi i bale. Nie wykonywali tam żydowskiego repertuaru, ale taki, jakiego od nich żądano – grali i mazurki. Nie wiem, na ile ich wykonania były zgodne z polskim „dogmatem” muzykanckim. Natomiast z relacji ludzi wiem, że na pewno wywoływały wielki entuzjazm.
AB: W jaki sposób muzyka żydowska przenikała do polskich kapel z kapel żydowskich? Czy poprzez to, że Żydzi grali w polskich kapelach czy raczej to, że Polacy podsłuchiwali żydowską muzykę?
WB: Tutaj wszystkie warianty są możliwe – spotkałem się ze wszystkimi tego typu sytuacjami. Polscy muzykanci rzadko grywali na żydowskich weselach. Zdarzały się wyjątki – mówię o Galicji, o panu Janie Jakielaszku, muzyku z Gaci Przeworskiej. To było tak: grał żydowskie kawałki, których musiał się nauczyć, nie można było ich nie zagrać na weselu żydowskim – to była część repertuaru. Pozostała część to polskie mazurki, które Żydzi lubili. Jan opowiadał, że kiedy zagrali takiego mazurka „to Żydzi hulali, panie, po prostu ajwaj, ręce do góry” – uderzało to w jakąś nutę, którą oni doskonale rozumieli….
FONOGRAFIA
KOLĘDY I INNE PIEŚNI
Kapela Brodów, 2002
PIEŚNI I MELODIE NA ROZMAITE ŚWIĘTA
Anna i Witold Brodowie, 2001
I nagroda w konkursie Polskiego Radia na Folkowy Fonogram Roku 2001
PIEŚNI MARYJNE
Kapela Brodów, 2008
TAŃCE POLSKIE
Kapela Brodów, 2008