Franciszek Grębski
Franciszek Grębski to już legendarny akordeonista, harmonista, znający i grający setki powiślaków. Sulejów, trochę zapadła wieś, niedaleko Tarłowa i Opatowa, na Powiślu Kieleckim, tam narodziła się ta legenda. Kiedy go pierwszy raz spotkałam w roku 1986, grał podczas Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą. Z nieodłącznym bębnistą Tadeuszem Fularą. Nie dostał tam wtedy żadnych nagród, jedynie skromne wyróżnienie, bo to nie był czas nagradzania harmonistów. Wtedy jeszcze skrzypkowie byli na pierwszym miejscu, a harmoniści na ostatnim. Zwłaszcza gdy w „cywilu” grali na akordeonie, a harmonię trzyrzędową wyciągali tylko na festiwal, z myślą o jurorach, którzy preferowali dawną muzykę tradycyjną i takież instrumenty. Ale powiślaki w wykonaniu Franciszka Grębskiego brzmiały znakomicie, autentycznie, prawdziwie i tanecznie. Jego gra była pełna energii, zdobników, tego specyficznego tempo rubato, właściwego muzyce centralnej Polski. Potwierdził tę niezwykłą umiejętność w latach późniejszych, kiedy zapraszany przez Warszawski Dom Tańca grał ich mnóstwo. Co chwila wyciągał z pamięci nową melodię widząc, jak z zapartym tchem słuchają go młodzi. Harmonię guzikową włoską dostał w prezencie od teściów, kiedy miał 19 lat. I wtedy nauczył się grać od miejscowego muzykanta Czesława Krawczyka, który też grał na guzikówce. „Chodziłem do niego dwa, trzy razy w tygodniu przez trzy miesiące. Nut, to ani on nie znał ani ja, więc ze słuchu się uczyłem. To, co umiał, to mi pokazał, a ja to trzymam do tej pory”.
,,Ja mam zespół i jest nas pięciu, ale na festiwal to saksofony odpadają, więc przyjechaliśmy we dwóch tylko, bo tu w Kazimierzu chodzi o stare melodie. […] One nazywają się powiślaki, bo te wioski tutejsze to nad Wisłą są, bardzo blisko. Ja mieszkam trzysta metrów od Wisły i te melodie są spod Wisły”.
Maria Baliszewska
***
Sulejów, w którym znaleźliśmy się w ostatnią sobotę, to miejsce magiczne. Czas tu się zatrzymał, przestrzeń wywróciła górą na dół a droga kończy się tu i niknie w nadrzecznym mule. Ruiny zamczyska Kazimierza Wielkiego bieleją na wzgórzu. Do nich przytulone resztki obórki a na murze z wapiennych ciosów przybito gołębnik. Kraina ostów broni dostępu do dostojnej ruiny. Powyżej zamku na owalnym placu spotykali się na pewno przy ognisku woje – wspominając zwycięskie bitwy. Dzisiaj stoi tu tylko stary autobus. Drogi krzyżują się, wznoszą i wiją wśród nadrzecznych pagórków i wałów.
I w takim właśnie miejscu mieszka pan Grębski z rodziną, pędząc życie spokojne i stateczne. Gdy przychodzi czas, sięga po harmonię i wygrywa melodie rozciągłe, płynne jak rzeka, która nieopodal pędzi swój szeroki nurt. Powiślaki, oberki, mazurki a także szczególnie piękne walce i tanga, jedne za drugimi wychodzą spod palców muzykanta. Pięknej urody jest harmonia guzikowa, którą zamówił specjalnie we Włoszech jeden z poprzednich właścicieli instrumentu. Pan Grębski dostał harmonię od teścia – jak mówi – wraz z żoną w wianie. I jedna, i druga wierne mu są do grobowej deski.
Razem z bębnistą Zbigniewem Soboniem, pan Grębski, tworzy kapelę, której barwa stopliwa jest niczym metal. Już od lat słynie w całym regionie kieleckim i zapraszany jest na większe pogrania. W radiu często można posłuchać audycji z muzyką z Sulejowa. Przyjeżdżają nagrywać muzykantów i z Kielc, i Warszawy, czy Lublina, powstała nawet praca magisterska o nich. W Kazimierzu widzieliśmy ostatnio i tańczyliśmy do muzyki Pana Grębskiego, w nocy na ulicy – gdy wracał z ogniska na górze zamkowej. Tego roku otrzymał na Festiwalu Srebrną Basztę.
Późnym wieczorem, gdy już melodie grane przez Pana Grębskiego wypełniły po brzegi ciepłą kuchnię, i gdy, przysiadłe na kanapie żona wraz z córką zaczęły nucić z harmonią rzewne pieśni – poczuliśmy się w Sulejowie jak w domu.
Biogram
Kapela Franciszka Grębskiego z Sulejowa / Powiśle Kieleckie
Franciszek Grębski ur. 1932 – harmonista (harmonia guzikowa włoska)
Tadeusz Fulara ur. 1938 – barabanista
Zbigniew Soboń ur. 1955 – barabanista
Kapela z Sulejowa, bo pod taką nazwą występowała w 1986 roku podczas Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, była wtedy tylko częścią większej kapeli, w jakiej grał wybitny harmonista i akordeonista Franciszek Grębski. Kapela nawiązywała do tradycji muzykowania w Sulejowie, wsi nadwiślańskiej. Była przede wszystkim znana na weselach w okolicy, mniej na festiwalach. W latach 1990. kapela brała udział w koncertach i warsztatach warszawskiego Domu Tańca. Obecnie w rejestrze kapel województwa świętokrzyskiego figuruje jako Kapela Ludowa Franciszka Grębskiego przy Opatowskim Ośrodku Kultury. Kolejnym bębnistą w kapeli był Zbigniew Soboń, w tym składzie kapela otrzymała wreszcie Srebrną Basztę na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu.
Archiwa:
Polskie Radio Dwójka, Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji Muzyka Odnaleziona, zbiory Stowarzyszenia „Dom Tańca”
Artykuły powiązane: